Echa Afryki. O twórczości Petera Bearda
Pojawiają się niekiedy na świecie ludzie niezwykli, fascynujący i odrębni, którzy prędko i całkiem zasłużenie obrastają legendą. Wraz z ich sławą rośnie prywatna mitologia; tyleż barwna, co pełna niedopowiedzeń. Do opisu ich życia i twórczość brakuje nieraz środków wyrazu, a ci, którzy pragną znaleźć odpowiednie słowa, szukają ich w tym, co bliskie i znane. Nic dziwnego, że pisząc o Peterze Beardzie, publicyści przez lata odwoływali się do postaci, które na dobre zapisały się w kanonie kultury europejskiej – Lord Byron, Casanova czy Tarzan to tylko niektóre spośród nich. Jak bowiem inaczej pisać o człowieku, którego dorobek twórczy, choć wewnętrznie spójny, na każdym kroku zaskakiwał nowatorską optyką i artystyczną wrażliwością?
O Beardzie po raz pierwszy zrobiło się głośno w połowie lat 60., kiedy jako niespełna 30-letni mężczyzna, ogłosił drukiem swoją debiutancką książkę „The End of the Game”, która szybko została uznana za jedno z najważniejszych świadectw metamorfozy, jaką w XX. wieku przeszła Afryka. Nie tylko dokumentowała ona okres najbardziej dynamicznych przemian w historii kontynentu, ale także robiła to w sposób bezkompromisowy, eklektyczny i przejmująco piękny. Na blisko trzystu stronach Beard zamieścił swoje zdjęcia, kolaże, rysunki i krótkie teksty, które obnażyły wpływ białego człowieka na postępującą degradację Afryki, jej środowiska naturalnego, organizmów politycznych i rdzennych kultur.
Afryka nie była zresztą dla Bearda przystankiem na drodze, a tym bardziej przedmiotem jednego reportażu. Amerykański artysta znalazł w niej prawdziwy dom. To właśnie w Kenii, w swojej posiadłości Hog Ranch, spędził większość życia. Pragnął być jak najbliżej natury, co nieraz prawie przypłacił życiem. Wielokrotnie pływał w jednej rzece z krokodylami, a latach 90. przeżył atak słonia, który staranował go i przebił kłem.
Osobliwy styl życia Bearda inspirował środowiska artystyczne na Zachodzie. Wśród entuzjastów jego twórczości znajdowały się tak rozpoznawalne postaci jak Andy Warhol, Truman Capote, Andrew Wyeth czy Francis Bacon. Ostatni z nich na przełomie lat 70. i 80. stworzył nawet dziewięć ekspresjonistycznych portretów Bearda. Ale prace Amerykanina pobudzały wyobraźnię nie tylko malarzy i pisarzy. Fotografie Bearda silnie wpłynęły także na Sonię Constant, współzałożycielkę marki Ella K. Reflet Sur L'Okavango i Cri Du Kalahari to dwa skomponowane przez nią zapachy, w których uobecnia się Afryka, jaką na swoich zdjęciach starał się uchwycić Beard – pierwotna, nienaruszona przez człowieka, pozostająca w zgodzie z rytmem natury. Afryka, która przywodzi na myśl potężne, rozgałęziające się w nieskończoność rzeki i rozległe sawanny, nad którymi unoszą się zapachy akacji, figowców i cedrów.