Minimalizm made in Germany
Magnetyczna harmonia obrazów Davida Ostrowskiego jest utkana z zaufania, jakie artysta wypracował względem własnej intuicji w podążaniu za spontanicznym gestem. Ta pewność siebie wywołuje spokój, obok którego nie sposób przejść obojętnie.
Na reprodukcjach prace Ostrowskiego wyglądają na bardzo sprawne formalnie: znać świetne wyczucie kompozycji i koloru. Na żywo dochodzi element skali: impresyjność jest podporządkowana formatowi, bo wszystkie płótna są na tyle duże, że widz, stojąc przed nimi, zanurza się w ich enigmatyczności. Ostatnim etapem jest przyjemność z odkrywania faktur obrazów: stonowane kolory teł są pełne niedoskonałości nierównomiernie nałożonej farby. Tym sposobem tworzą harmonijny kontekst dla amorficznych linii i geometryzujących kształtów, które artysta komponuje z farb w spreju lub odrysowanych ręcznie przedmiotów z życia codziennego.
Te płótna szepczą, zamiast krzyczeć, i to skutecznie wyróżnia je na tle 90% współczesnego malarstwa funkcjonującego w komercyjnym obiegu, który jest nastawiony na przyciąganie uwagi i sprzedaż.
| David Ostrowski „F (The thin red line)" (2018) |
Rodzina Davida Ostrowskiego pochodzi z Warszawy, ale on urodził się w Kolonii w 1981 roku. Tam też do dzisiaj mieszka i pracuje. W 2009 roku ukończył Kunstakademie Düsseldorf, akademię słynącą z charakterystycznego podejścia do edukacji malarskiej. Założona w 1762 roku placówka ma długą historię przesuwania granic artystycznego wyrazu poprzez eksperyment. W połowie XX wieku, pod wpływem profesorów takich jak Joseph Beuys i Gerhard Richter, akademia stała się znana za sprawą awangardowej i eksperymentalnej estetyki. Odmiennie niż w dziedzinie fotografii, gdzie stosuje się termin „szkoła düsseldorfska”, malarstwa artystów z Kunstakademie nie sposób określić wspólnym stylem.
Jedną z charakterystycznych cech Kunstakademie w Düsseldorfie jest mocne skupienie na umiejętnościach technicznych i rzemiośle. To zaplecze zdecydowanie widać w obrazie Ostrowskiego, który oglądam w ciepłe kwietniowe popołudnie w Thomas Erben Gallery w nowojorskim Chelsea. Na kameralnej wystawie grupowej „ ….. ” dwa jego dzieła są prezentowane w towarzystwie artystów konceptualnych: Ivany Damy, Yamini Nayar i Tant Yunshu Zhong.
| David Ostrowski, F (Wicked Game), 2016, Thomas Erben Gallery |
| DAVID OSTROWSKI, F (Love in the time of Cholera), 2016, Thomas Erben Gallery |
To pierwszy mój kontakt z jego sztuką na żywo. Wysokie na 3 metry płótno to jasny prostokąt w kolorze włoskiego marmuru z czerwoną linią układającą się w kształt trójkąta w górnej części obrazu. Rozpylona farba w makowym kolorze nie ma wyraźnego konturu. Niedopowiedzenie jest bardzo sugestywne, jak pociągnięcia tuszu w japońskim malarstwie. Próbuję przypisać znaczenie temu kształtowi. Czy widzę górę? Szczyt budynku? A może Ostrowski inspirował się przypadkowo zobaczonym ulicznym tagiem, który ktoś wysprejował niedaleko jego domu w Kolonii?
Na stronie internetowej artysta udostępnił PDF katalogu towarzyszącego innej jego wystawie „F (Dann Lieber Nein)" z 2010 roku. Na jednej z rozkładówek zestawiono jego obraz z czarno-białą fotografią graficiarza tworzącego linię bardzo podobną do tej z płótna Ostrowskiego. Takie zestawienia, które bezpretensjonalnie zdradzają inspiracje artystyczne, zawsze działają na mnie rozbrajająco. Podobnie jak wyznanie artysty w jednym z wywiadów: „Jako osoba praworęczna próbuję malować prawą ręką tak, jakby to była lewa. W ten sposób pozwalam na to, aby wydarzyły się rzeczy, których nie mogłem wcześniej przewidzieć”.
| David Ostrowski F (2012), 2010 |
| David Ostrowski, F (Kölner Frauen schlagen Alarm) , 2017 |
Obrazy Ostrowskiego są efektem chęci zredukowania wiedzy malarskiej, świadomej arogancji, która może się pojawić, kiedy ktoś operuje perfekcyjnym warsztatem. „Redukcja” obok „recyklingu” powinna być drugim najważniejszym hasłem pierwszej połowy XXI wieku – ekonomicznie, środowiskowo i artystycznie. Choć w pracach Ostrowskiego można dostrzec echa ekspresjonizmu abstrakcyjnego czy energię sztuki graffiti, to nie są one hołdem dla tych stylów. Raczej dowodem, że pustka jest nową pełnią. Może dlatego z taką przyjemnością wchodzę w świat tych obrazów.
Ostrowski w swojej praktyce używa jedynie płótna, podkładu, farby w spreju, drewnianych listewek i elementów plastycznych, takich jak papier, karton, taśma klejąca czy tkaniny. Przy bliższym przyjrzeniu się jego obrazom znajdziemy też ślady życia z pracowni – odciski stóp, kurz czy pozostawione śmieci. Wiele z jego obrazów ma enigmatyczne tytuły, jak na przykład „F”, który bywa interpretowany jako „porażka”, od angielskiego słowa „failure”.
Niektórzy krytycy porównują metodę pracy Ostrowskiego do swobodnego skojarzenia literackiego. Jest w tym coś z prawdy, sam artysta podkreśla zresztą, że malowanie jest ostatnim etapem jego procesu pracy. Poprzedza je wielogodzinne czytanie i słuchanie muzyki.
| DaVid Ostrowski, F (Dann lieber nein), 2011 |
| DAVID OSTROWSKI, F (OBEN PUTZ UNTEN SCHMUTZ), 2012 |
Właśnie z serii „F” pochodzi drugi z obrazów prezentowanych na wystawie w Nowym Jorku. Tym razem artystyczna interwencja w postaci błękitnego konturu odbywa się w dolnej części płótna. W porównaniu z poprzednią pracą tutaj wyobraźnia nie ma żadnego punktu zaczepienia – umysł musi po prostu przyjąć kompozycję bez możliwości przypisania jej dodatkowego znaczenia i jest to niezwykle relaksujące uczucie.
Fizyczność dzieł Ostrowskiego i perfekcyjny warsztat artysty skutecznie przeciwstawiają się prostym interpretacjom i traktowaniu namalowanych przez niego kompozycji jako banalnych. Studiowanie tych płócien to rzadka okazja kontaktu ze sztuką, która jest ponadczasowa. Nie zabiega o sezonowe rozpoznanie, nie próbuje się przypodobać widzowi lub krytykom. David Ostrowski bezkompromisowo tworzy świat, w którym znaczenie jest płynne, a percepcja kluczowa.